niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 5

Witam, witam :) Jednak udało mi się wrzucić rozdział wcześniej!!! Yeeeeaaa!!! A teraz zapraszam do czytania :)
Ach!!! Jeszcze jedno!!! Chciałabym zadedykować ten rozdział Crucio :) Dla cb kochana :*

– Cristie!!!
Jeszcze nim krzyk dziewczynki przebrzmiał jej w uszach, ona już biegła. Biegła, nie zwracając uwagi na nic wokół. Biegła niczym wiatr. Mimo iż gałęzie drzew smagały ją po twarzy, zostawiając krwawe ślady, ona nie zatrzymywała się. Teraz Trace jest najważniejsza! Musi ją ochronić! Oczy jej łzawiły od nadmiernego wysiłku i bólu, słone krople mieszały się z krwią ze zranionych policzków i spływały jej po twarzy, drażniąc rany. Nogi odmawiały posłuszeństwa, ukłucia w lewym boku i brak tchu dawały znak, by przystanęła. Jednak ona nieubłaganie biegła, ciągle słysząc krzyk dziewczynki.
– Cristie!!! Ratunku!!!
Dziewczyna przyspieszyła biegu, choć było to prawie niemożliwe. Dalej przedzierała się przez zarośla, smagana po twarzy gałęziami. Jej głowę zaczęły zasypywać pytania. Gdzie ona jest??!! Gdzie jest Tracie??! Dlaczego już nie krzyczy? Co jej się stało?
Kątem oka zauważyła jakiś ruch przed sobą, po lewej stronie. Obróciła głowę. Serce momentalnie jej stanęło. Pomiędzy zaroślami ujrzała dwie szamoczące się postaci. Płomiennorude włosy Tracie wyróżniały się wśród wszechobecnej zieleni. Dziewczynka usiłowała wyrwać się z uścisku napastnika, jednak nie miała szans z dużo większym przeciwnikiem.
– Trace!!! – krzyknęła Cristie, by odwrócić uwagę obcego. Podziałało. Napastnik obrócił głowę w stronę dziewczyny. Cristie szybko uniosła łuk, nie zaprzestając biegu, naciągnęła cięciwę, wymierzyła i wypuściła strzałę, która ze złowieszczym świstem przecięła powietrze. Jednak nie dotarła do zamierzonego celu. Obcy szybko uskoczył w bok, padając na ziemię, nadal z Tracie w ramionach. Strzała minęła go o kilka cali. Rozluźnił na chwilę swój uścisk, co dziewczynka natychmiast wykorzystała. Szybko wyplątała się z jego ramion i potykając się, biegła do Cristie. Dziewczyna szybko nałożyła kolejną strzałę na cięciwę i podbiegła do przerażonej towarzyszki. Pięciolatka dopadła do Cristie i szlochając, objęła ją chudymi ramionami w pasie.
– Obiecałaś, że mnie nie zostawisz samej! – Zaszlochała w bluzkę dziewczyny. Cristie jednak nie przytuliła jej, obserwując chłopaka, który ją zaatakował. Właśnie podnosił się z ziemi.
– Nie strzelaj! – krzyknął do niej.
– Daj mi jakieś powód, bym nie zastrzeliła cię w tym momencie, to może się zastanowię – odpowiedziała mu, groźnie marszcząc brwi. – Czego od nas chcesz?! – ponownie naciągnęła łuk, aż pierzasta lotka strzały połaskotała ją w zraniony policzek, a kciuk dotknął kącika jej ust. Wyglądała bardzo groźnie z zakrwawioną twarzą, na której nie dało się zauważyć cienia lęku.
– Nic wam nie zrobię!
– I myślisz, że ci uwierzę? Po tym, co przed chwilą zobaczyłam?
– Spokojnie, daj mi wytłumaczyć!
– Kim jesteś? – spytała dziewczyna, nie zważając na jego słowa.
– Nazywam się Davon – postąpił krok na przód.
– Nie ruszaj się! – Cristie wycelowała strzałą w jego serce, gotowa w każdej chwili wypuścić z palców pierzastą lotkę. – Zostań tam, gdzie stoisz, bo inaczej strzelę. A uwierz mi, bardzo rzadko chybiam, a z takiej odległości nigdy. Czego od nas chcesz?
– Lepiej by mi się tłumaczyło, gdybym nie widział przed sobą strzały gotowej mnie zabić.
– Zamknij się i tłumacz! – warknęła.
– Yyyyy, no wiesz,  jak się zamknę, to nie będę mógł ci nic wytłumaczyć – uśmiechnął się, ukazując rząd równych, białych zębów. Cristie przyjrzała mu się uważnie. Głowę chłopaka okalała ciemna czupryna, brązowe, duże oczy z długim wachlarzem czarnych rzęs patrzyły na dziewczynę z wesołymi iskierkami, trochę zawadiacko. Jego skóra miała zdrowy, opalony odcień. Kształtne usta, ułożone w pięknym uśmiechu, dopełniały całości. Był wysoki, przez jego koszulkę wyraźnie rysowały się mięśnie. „Musi być bardzo silny. Gdyby doszło do bezpośredniego starcia pomiędzy nami, na pewno nie miałabym szans. No, ale teraz to ja mam przewagę.” pomyślała. Na pewno każdej innej dziewczynie na widok chłopaka zmiękłyby nogi, ale nie Cristie. Ona była inna.
Opuściła łuk, jednak nie zdjęła strzały z cięciwy.
– Tak jest dużo lepiej – stwierdził chłopak i znów błysnął białymi zębami.
– A teraz opowiadaj – rozkazała Cristie.
– No dobra. Po prostu wędruję na północ, do rodziny. Gdy usłyszałem, że uciekłyście, postanowiłem was odnaleźć i ruszyć z wami. Pomyślałem, że mogłybyście sobie nie poradzić same, w lesie.  Mam swoje źródła, więc wiedziałem, że nie poszłyście na wschód, tylko w inną stronę. Udało mi się was wytropić, co nie było trudne, najwyraźniej ta mała – wskazał na Tracie chowającą się za plecami Cristie – nie za bardzo umie się poruszać po lesie. Zostawiała ślady. Co prawda, tropiciele, których wysłali z sierocińca, ich nie zauważyli, ale ja naprawdę potrafię zobaczyć każde ślady… No prawie każde, z twoimi było bardzo trudno. Niezła jesteś w tym – uśmiechnął się. -  Więc podążałem za wami i dopiero dzisiaj udało mi się was dogonić. Obserwowałem was od rana. Gdy ty gdzieś poszłaś i zostawiłaś tą rudą czuprynkę samą, postanowiłem w końcu się wam pokazać. Podszedłem do małej, a ona się wystraszyła, zaczęła krzyczeć i uciekać, więc ją goniłem. Gdy już ją złapałem, zjawiłaś się ty. A co było dalej, to sama już wiesz – zakończył swą opowieść. – Hej, mała, nie chciałem cię przestraszyć! Przepraszam… - Zwrócił się do Tracie. Dziewczynka wychyliła się lekko zza Cristie, by po chwili znów się schować.
Cristie przez chwilę próbowała przetrawić słowa chłopaka, by po chwili całkiem opuścić łuk i schować strzałę do kołczanu. Wyciągnęła rękę do Davona.
– Jestem Cristine – przedstawiła się. Po minie chłopaka widać było, że zdziwiło go to imię, jednak szybko otrząsnął się z szoku i uścisnął dłoń dziewczyny.
– Davon, ale to już wiesz – uśmiechnął się do niej. Przez chwilę spoglądali na siebie badawczo. Cristie nadal miała wątpliwości, czy może mu zaufać.
– Skąd mogę mieć pewność, że nic nam nie zrobisz? – Zapytała nagle.
– Wiesz… Gdybym miał w planach zrobienie wam krzywdy, nie pokazywałbym się temu małemu rudzielcowi – uśmiechnął się do Tracie, której jedno oko wyłoniło się właśnie zza pleców Cristie – ale poczekałbym do nocy i zaatakował znienacka. Nie mam racji? – Spytał.
– Chyba masz… - westchnęła Cristie. – Ale wiedz, że nie jestem całkowicie przekonana do ciebie! – Odwróciła się do towarzyszki.  – Tracie, Davon ci nic nie zrobi, nie bój się! Przywitaj się z nim – popchnęła delikatnie pięciolatkę w stronę chłopaka. Dziewczynka, nadal przestraszona, stała niczym słup soli, patrząc na Davona wielkimi ze strachu oczami. Chłopak ukucnął przed nią i podał jej dłoń. Przepraszam mała, że cię wystraszyłem. Zgoda? – Uśmiechnął się zachęcająco. Dziewczynka powoli pokiwała głową i odwzajemniła uścisk. Po chwili znów cofnęła się do swojej opiekunki, lecz tym razem stała obok dziewczyny.
– Cristie? – Zaczęła nieśmiało.
– Tak, kochanie? – Spytała dziewczyna.
– Głodna jestem – wyznała pięciolatka. Rzeczywiście, gdy Tracie o tym wspomniała, Cristie także poczuła, że burczy jej w brzuchu. Przecież miała zapolować, nim wróci do dziewczynki! Ale przez Davona całkiem o tym zapomniała.
– Och, w takim razie muszę zapolować… - Zamyśliła się. Bała się zostawiać pięciolatkę z obcym. Ale musi zdobyć jedzenie!  - Tracie, zostałabyś z Davonem? – Spytała, lecz zobaczyła strach w oczach dziewczynki. - On ci naprawdę nic nie zrobi, a ja muszę coś upolować.
– No dobrze… - Zgodziła się niepewnie Trace.
– Dziękuję kochanie – pocałowała ją w czoło i posłała pocieszający uśmiech. – Niedługo wrócę – zapewniła dziewczynkę, ale słowa te były także ostrzeżeniem dla chłopaka. Davon skinął nieznacznie głową, dając jej do zrozumienia, że rozumie.
– Nic jej nie będzie – zapewnił dziewczynę.
– Dobrze… - odwróciła się i odeszła kilka kroków, ale nagle przystanęła i znów spojrzała na chłopaka. – Mam jeszcze jedno pytanie… – Davon skinął głową, by dać jej znak, że słucha. – Jak ci się udało nas obserwować od rana tak, że cię nie zauważyłam? – spojrzała wyczekująco na chłopkaka. Davon uśmiechnął się do niej zadziornie.

– Bo jestem taki, jak ty – odpowiedział.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, wiem.... Rozdział krótki... Proszę, nie bijcie mnie za to!!! Niestety, wena nie dopisała na tyle, żeby rozdział był dłuższy, ale zdarzyło się w nim dużo, więc mam nadzieję, że to wam zrekompensuje długość notki :)

~Raving

6 komentarzy:

  1. Świetne, bardzo mi się podoba i czekam na więcej, życzę weny :*
    U mnie nowy rozdział :) : http://niesamowitamilosc.blogspot.com/2014/05/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba :) termin następnego rozdziału zależy od Dizzy bo to ona go pisze :) mam nadzieję, że uda jej się go wrzucić jak najszybciej :)
      ~Raving

      Usuń
  2. Rav kochana, i wszyscy czytelnicy: będziecie musieli poczekać jeszcze jakiś czas na szósty rozdział. Trochę spraw mi się porobiło w domu i w szkole, więc na szóstkę poczekacie... hmm... jeszcze trochę. A, no i gratki, Raving, bo świetnie ci to wyszło. Mam nadzieję, że mi pójdzie tak sam dobrze, albo lepiej? Kto wie?! Tak czy inaczej, kończę. I proszę, bądźcie cierpliwi!!!
    ~Dizzy

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, wstyd i hańba, że rozdział pojawił się tak dawno, a ja jeszcze go nie skomentowałam. Na swoje usprawiedliwienie napiszę brak czasu, ale co tam ja będę biadolić...
    Tym razem witam Raving i bardzo, bardzo dziękuję za dedykację - aż mi się ciepło na sercu zrobiło, to takie kochane!:)
    Rozdział (jak to zwykle u Was) strasznie przyjemnie się czytało, postać Davona mnie zaskoczyła - z początku byłam pewna, że chce coś zrobić Tracie, a tu proszę. W dodatku okazuje się, że ma taką samą umiejętność, jak Christie, co dla niej samej musiało być wielkim szokiem. Na miejscu dziewczynki też nie ufałabym zbytnio chłopakowi, który goniłby mnie po lesie, a potem twierdził, że jest dobry i nie zrobi mi krzywdy:D Ale mam nadzieję, że mimo to Davon zdobędzie jej zaufanie i wszystko będzie w porządku. Przyczepię się do jednej rzeczy - jak to ja - a mianowicie do zapisu dialogów. Wkleję kawałek tekstu napisany przez Ciebie, a pod nim będzie poprawny zapis:
    1.
    – Jestem Cristine – przedstawiła się. Po minie chłopaka widać było, że zdziwiło go to imię, jednak szybko otrząsnął się z szoku i uścisnął dłoń dziewczyny.
    – Davon, ale to już wiesz – uśmiechnął się do niej. Przez chwilę spoglądali na siebie badawczo. Cristie nadal miała wątpliwości, czy może mu zaufać.
    – Skąd mogę mieć pewność, że nic nam nie zrobisz? – Zapytała nagle.
    – Wiesz… Gdybym miał w planach zrobienie wam krzywdy, nie pokazywałbym się temu małemu rudzielcowi – uśmiechnął się do Tracie, której jedno oko wyłoniło się właśnie zza pleców Cristie – ale poczekałbym do nocy i zaatakował znienacka. Nie mam racji? – Spytał.

    2.
    – Jestem Cristine – przedstawiła się. Po minie chłopaka widać było, że zdziwiło go to imię, jednak szybko otrząsnął się z szoku i uścisnął dłoń dziewczyny.
    – Davon, ale to już wiesz. – Uśmiechnął się do niej. -- \\ I tutaj wyjaśnię różnicę. Zdanie kończymy kropką wtedy, kiedy część po myślniku nie odnosi się do samej treści, a jest czymś osobnym. Zaraz dopowiem resztę. //
    Przez chwilę spoglądali na siebie badawczo. Cristie nadal miała wątpliwości, czy może mu zaufać.
    – Skąd mogę mieć pewność, że nic nam nie zrobisz? – zapytała nagle. -- \\ Ta część odnosi się do dalszej części dialogu, bo całe zdanie było pytaniem, a "zapytała nagle" właśnie się do tego odnosi. //
    – Wiesz… Gdybym miał w planach zrobienie wam krzywdy, nie pokazywałbym się temu małemu rudzielcowi. – Uśmiechnął się do Tracie, której jedno oko wyłoniło się właśnie zza pleców Cristie. – Ale poczekałbym do nocy i zaatakował znienacka. Nie mam racji? – spytał/dodał. -- \\ Uśmiech jest czymś, co nie dotyczy samej części, jest czymś zupełnie osobnym. A fakt, że zdanie kończy się pytajnikiem czy wykrzyknikiem nie oznacza, że po nim dajemy wielką literę - działa ta sama zasada, co w przypadku kropki bądź braku jej.
    Czyli, tak w skrócie (posłużę się przykładami z pewnej strony, do której na końcu dam linka):


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalsza część (bo Blogger zły):


      Didaskalia mogą informować czytelnika, który bohater (ew. w jaki sposób) wypowiada daną kwestię – używamy w tym m.in. takich czasowników, jak: powiedział, odpowiedział, rzekł, wyjaśnił, odparł, wycedził, oznajmił, ryknął, wyszeptał itd.

      – Lubisz gwiazdy? – zapytał.
      – Nienawidzę – rzekł Warszawiak.
      – Dlaczego?
      – Wcale ich nie ma na niebie – powiedział Warszawiak.

      O czym należy pamiętać:

      kwestii bohatera nie kończymy w tym wypadku kropką – znajduje się ona dopiero na końcu;
      didaskalia rozpoczynamy małą literą.


      Możemy oczywiście wypowiedź bohatera zakończyć wykrzyknikiem, pytajnikiem lub wielokropkiem (didaskalia nadal od małej litery):

      – Chryste! – wybełkotał ochryple.

      – Chcesz pan coś zobaczyć? – powiedział Maliszewski.

      III. Didaskalia opisujące tło dialogowe

      Didaskalia mogę też opisywać tzw. tło dialogowe, czyli to, co dzieje się dookoła rozmawiających bohaterów, jak oni sami się zachowują, jak wygląda otoczenie itd.

      – (…) Teraz jest trochę lepiej. – Uśmiechnęła się figlarnie i dodała: – Nasza praca świadczy o nas.

      O czym należy pamiętać:

      pierwsze zdanie (inaczej niż wcześniej!) kończymy kropką, ew. innym znakiem delimitacyjnym (wykrzyknik, pytajnik, wielokropek);
      didaskalia (również inaczej niż wcześniej!) zaczynamy wielką literą, a na końcu stawiamy kropkę, ew. dwukropek, jeśli wprowadzamy dalszą wypowiedź (jak w przykładzie wyżej);
      na początku drugiego zdania bohatera również dajemy wielką literę.

      I łapcie (obie) link, a także gratuluję Raving dobrze napisanego rozdziału i nie mogę się doczekać kolejnego (mam nadzieję, że w końcu się pojawi:)).

      http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi


      PS Wysłałam Wam maila, z niecierpliwością czekam na odpowiedź. Buziaki!:*

      Usuń
  4. O ja cie, ja cie!!! To, że z dialogami mam problem, to wiem, bo mi ostatnio zwróciła uwagę nauczycielka od polskiego, ale nie wytłumaczyła wszystkiego tak dokładnie jak ty :* to teraz jak będę pisała kolejne rozdziały, będę patrzeć tutaj, aż sobie wbiję te zasady do głowy XDD ja też mam nadzieję, że kolejny rozdział niedługo, bo pisze go Dizzy i mam nadzieję, że się pospieszy :*** bo nie mogę się doczekać tak jak ty, chociaż ja znam już jego treść :P
    To ja idę czytać maila :**
    ~Raving

    OdpowiedzUsuń